„Burgundzki” Tour de France, „szampańskie” igrzyska

Kumulacja wydarzeń sportowych tego lata oznacza także kumulację okołosportowych akcentów winnych. Nie mogło być inaczej w roku, w którym areną najważniejszych imprez jest Francja.

Nie wiemy jeszcze, czym w niedzielę wznosili toasty piłkarze hiszpańscy, ani co popijał po finale Wimbledonu Carlos Alcaraz, ale łatwo sobie wyobrazić, że podczas świętowania nie zabrakło wina. Rzut oka na radość najlepszego hiszpańskiego tenisisty, który podczas imprezy po wygranej w Roland Garros w taki nietypowy sposób popijał Perrier-Jouët Blanc de Blancs, pozwala przypuszczać, że i w Londynie nie zabrakło dobrych flaszek.

Niejeden polski kibic nienawykły do takich reakcji sportowców zwrócił na pewno uwagę na świętowanie Igi Świątek po tegorocznym zwycięstwie w turnieju w Rzymie. Nasza tenisistka dostała od sponsora imprezy – Moscato d’Asti DOCG – dużą butelkę, z której w powietrze popłynęły strugi słodkich bąbli.

Wina nie zabraknie też oczywiście na tegorocznych igrzyskach w Paryżu. Jednym ze sponsorów imprezy jest koncern LVMH, który zadba nie tylko o stronę modową i złotniczą (projekt medali) olimpiady, ale także oficjalne wina. Sprzedaż alkoholu ma być co prawda zakazana na trybunach, ale Moët ma królować na imprezach VIP-owskich.

Z punktu widzenia fana wina najbardziej interesującą imprezą winiarską tego roku jest jednak Tour de France. Wielka Pętla tradycyjnie przecina regiony winiarskie i także w tym roku dociera do m.in. Szampanii, Langwedocji i Południowego Zachodu. Dzisiejszy etap kończy się w rodańskim Nîmes, a przechodzi m.in. przez langwedockie Béziers, od którego nazwę biorą tamtejsze wina regionalne (IGP Coteaux de Béziers).

Pod jednym względem tegoroczny Tour jest jednak wyjątkowy – zawitał do samego serca francuskiego winiarstwa, Côte d’Or. Do tej pory tylko raz – w 2017 roku – kolarze odwiedzili te okolice. Tym razem gościli tam dwa dni. 6. odcinek przeciął m.in. Chassagne-Montrachet i Mersault, a nazajutrz większość czasówki ze startem w Nuits-Saint-Georges i metą w Gevrey-Chambertin została wytyczona na świętym dla fanów Burgundii obszarze. Ostatnie kilometry na trasie z Chambolle-Musigny do finiszu przebiegały już odcinkiem Rue des Grand Crus naszpikowanym słynnymi winnicami. Oglądanie tej czasówki w telewizji nie jest może najlepszą formą kontemplacji różnic między Chambertin a Clos de Bèze, ale za pomysł na tę trasę należą się organizatorom brawa.

Potrafię wyobrazić sobie, że za jakiś czas wina nie będą mogły być już promowane podczas imprez sportowych i nawet Włosi, Hiszpanie i Francuzi przełkną tę zmianę. Nawet jeśli to nastąpi, pozostaną im jednak wielkie wina, które zawsze będą kojarzyć się z celebracją. I pozostanie im niezwykły talent, by łączyć wino ze sportem w sposób najbardziej malowniczy i spektakularny w możliwych – organizując zawody wśród winorośli.

Fot: Free Nomad / Unsplash

Założyciel Kanału 750, dziennikarz winiarski związany przez lata z magazynem Ferment i portalem Winicjatywa. Sędzia polskich i międzynarodowych konkursów winiarskich. Certyfikowany edukator Wines of Portugal oraz Spanish Wine Specialist. Pisze o winie i jego związkach z jedzeniem, kulturą i ekonomią od ponad 10 lat. Właściciel agencji PR Bardzo Kontent, podróżnik, autor reportaży, felietonów i poradników.

Opublikuj komentarz

Używamy plików cookie do personalizowania treści i reklam, udostępniania funkcji mediów społecznościowych i analizowania naszego ruchu. Zbierane dane są anonimowe. Dowiedz się więcej
ZAAKCEPTUJ